Dr Aneta Afelt: Istnieje poważne ryzyko kolejnych pandemii ►
Autor: Monika Stelmach
Data: 25.05.2021
Tagi: | Aneta Afelt |
Jeszcze nie skończyła się pandemia SARS-CoV-2, a naukowcy już ostrzegają przed kolejnymi. – Być może, jak w „Mistrzu i Małgorzacie”, olej już się rozlał – mówi dr Aneta Afelt, geografka zdrowia z UW. W rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” wyjaśnia, dlaczego ryzyko epidemiologiczne zwiększa się i czy możemy zapobiec tej sytuacji.
Dr Aneta Afelt, z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego, podobnie jak inni naukowcy, ostrzega, że świat mogą czekać nowe pandemie. Ich rozwojowi sprzyjają m.in. ocieplanie klimatu, przemysłowa hodowla zwierząt oraz masowa turystyka.
– Naruszyliśmy lokalne nisze systemowe przed ich dokładnym rozpoznaniem. Mamy selektywną wiedzę
o patogenach potencjalnie zagrażających naszemu zdrowiu. Jasne jest, że we współczesnym świecie, kiedy podróżujemy w odległe rejony, transportujemy żywność do najdalszych zakątków, lubimy mieć w przydomowych ogrodach egzotyczne rośliny i egzotyczne zwierzęta w domach, zwiększa się ryzyko pandemii. Taka sytuacja stwarza bowiem możliwość łączenia się organizmów, które w endemicznych systemach biologicznych nigdy nie miałyby styczności. Natomiast w kontakcie z innymi gatunkami mogą mutować tak, jak w przypadku SARS-CoV-2 – wyjaśnia dr Aneta Afelt.
Ekspertka przyznaje jednak, że nie da się przewidzieć, kiedy i które z patogenów wywołają pandemię. W przypadku SARS-CoV-2 wspólnie z francuskimi naukowcami już w 2007 roku pisała na temat przekształcenia środowiska przyrodniczego w Azji Południowo-Wschodniej. – Wyraźnie postawiliśmy tezę, że jeśli chodzi o tego koronawirusa to jesteśmy w bardzo niestabilnej sytuacji. Wtedy tekst nie spotkał się z dużym oddźwiękiem. Redaktorzy „Nature" powiedzieli, że nie spodziewają się tu niczego nowego – dodaje dr Afelt.
Naukowcy zauważyli, że procesy pandemiczne przyspieszyły, coraz częściej dochodzi do epidemii o różnym zasięgu. Jak wyjaśnia Aneta Afelt, ma to związek ze zmianami klimatycznymi, ale też skróceniem dystansu, gdy w kilkanaście godzin jesteśmy w stanie przemieścić się na bardzo duże odległości. Np. wirus SARS-CoV-2 może przebiegać bezobjawowo, lub pierwsze objawy pojawiają się w ciągu 5-7 dni, w tym czasie, można przemieścić się do kilku krajów. Ekspertka przywołuje jeden z pierwszych opisanych wektorów zakażenia w Europie, czyli Londyńczyka, który wrócił z Wuhan do domu, pojechał na narty w Alpy i dopiero tam źle się poczuł. W międzyczasie zaraził co najmniej czternaście osób w dwóch krajach.
– My, naukowcy, mówimy, że jesteśmy u wrót zagrożenia epidemiologicznego o nieznanym charakterze, ponieważ patogeny są bliskie przełamania bariery gatunkowej. Ale z drugiej strony tym, kiedy i gdzie to dokładnie nastąpi, rządzą prawa natury i w tym wypadku możemy przyłożyć teorię chaosu. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć. A być może jest, jak w „Mistrzu i Małgorzacie”, że olej już się rozlał – mówi dr Aneta Afelt.
Żeby uniknąć kolejnych pandemii należy obserwować zoonozy, ich środowisko, drogi rozpowszechniania się, węzły transportowe i próbować postawić tamę temu, co potencjalnie może nam zagrażać. W tym wypadku potrzebna jest współpraca międzynarodowa na poziomie globalnym, monitoring patogenów i możliwie szybkie wykrywanie tego, co jest nietypowe.
– Przede wszystkim jednak powinniśmy odbudować dystans geograficzny. Problemem jest też eksploatacja środowiska przyrodniczego. Spójrzmy chociażby na fermy zwierzęce, gdzie np. trzoda chlewna zaczyna być bardzo jednorodna genetycznie. Wykorzystujemy zasoby przyrodnicze w sposób, który gwałtownie zaburza równowagę ekosystemu. Tutaj też są potrzebne konkretne działania – mówi dr Afelt.
– Naruszyliśmy lokalne nisze systemowe przed ich dokładnym rozpoznaniem. Mamy selektywną wiedzę
o patogenach potencjalnie zagrażających naszemu zdrowiu. Jasne jest, że we współczesnym świecie, kiedy podróżujemy w odległe rejony, transportujemy żywność do najdalszych zakątków, lubimy mieć w przydomowych ogrodach egzotyczne rośliny i egzotyczne zwierzęta w domach, zwiększa się ryzyko pandemii. Taka sytuacja stwarza bowiem możliwość łączenia się organizmów, które w endemicznych systemach biologicznych nigdy nie miałyby styczności. Natomiast w kontakcie z innymi gatunkami mogą mutować tak, jak w przypadku SARS-CoV-2 – wyjaśnia dr Aneta Afelt.
Ekspertka przyznaje jednak, że nie da się przewidzieć, kiedy i które z patogenów wywołają pandemię. W przypadku SARS-CoV-2 wspólnie z francuskimi naukowcami już w 2007 roku pisała na temat przekształcenia środowiska przyrodniczego w Azji Południowo-Wschodniej. – Wyraźnie postawiliśmy tezę, że jeśli chodzi o tego koronawirusa to jesteśmy w bardzo niestabilnej sytuacji. Wtedy tekst nie spotkał się z dużym oddźwiękiem. Redaktorzy „Nature" powiedzieli, że nie spodziewają się tu niczego nowego – dodaje dr Afelt.
Naukowcy zauważyli, że procesy pandemiczne przyspieszyły, coraz częściej dochodzi do epidemii o różnym zasięgu. Jak wyjaśnia Aneta Afelt, ma to związek ze zmianami klimatycznymi, ale też skróceniem dystansu, gdy w kilkanaście godzin jesteśmy w stanie przemieścić się na bardzo duże odległości. Np. wirus SARS-CoV-2 może przebiegać bezobjawowo, lub pierwsze objawy pojawiają się w ciągu 5-7 dni, w tym czasie, można przemieścić się do kilku krajów. Ekspertka przywołuje jeden z pierwszych opisanych wektorów zakażenia w Europie, czyli Londyńczyka, który wrócił z Wuhan do domu, pojechał na narty w Alpy i dopiero tam źle się poczuł. W międzyczasie zaraził co najmniej czternaście osób w dwóch krajach.
– My, naukowcy, mówimy, że jesteśmy u wrót zagrożenia epidemiologicznego o nieznanym charakterze, ponieważ patogeny są bliskie przełamania bariery gatunkowej. Ale z drugiej strony tym, kiedy i gdzie to dokładnie nastąpi, rządzą prawa natury i w tym wypadku możemy przyłożyć teorię chaosu. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć. A być może jest, jak w „Mistrzu i Małgorzacie”, że olej już się rozlał – mówi dr Aneta Afelt.
Żeby uniknąć kolejnych pandemii należy obserwować zoonozy, ich środowisko, drogi rozpowszechniania się, węzły transportowe i próbować postawić tamę temu, co potencjalnie może nam zagrażać. W tym wypadku potrzebna jest współpraca międzynarodowa na poziomie globalnym, monitoring patogenów i możliwie szybkie wykrywanie tego, co jest nietypowe.
– Przede wszystkim jednak powinniśmy odbudować dystans geograficzny. Problemem jest też eksploatacja środowiska przyrodniczego. Spójrzmy chociażby na fermy zwierzęce, gdzie np. trzoda chlewna zaczyna być bardzo jednorodna genetycznie. Wykorzystujemy zasoby przyrodnicze w sposób, który gwałtownie zaburza równowagę ekosystemu. Tutaj też są potrzebne konkretne działania – mówi dr Afelt.