Łukasz Cynalewski/Agencja Gazeta

Jak zatrzymać pandemię polowań i hodowli zwierząt – część druga ►

Udostępnij:
O apelu, by nie wzniecać paniki wokół każdego kolejnego wariantu, i o burgerach z „mięsa in vitro” jako broni, która zdusi pandemię, zanim się ona rozpocznie, „Menedżer Zdrowia” rozmawia z dr. hab. med. Piotrem Rzymskim z Zakładu Medycyny Środowiskowej UM w Poznaniu.
Alfabet grecki, którym posługujemy się, nazywając kolejne warianty koronawirusa, kolejne jego litery – to wszystko podsyca poczucie zagrożenia.

– Informacje naukowe śledzą media i bardzo szybko stają się one sensacją. Ostatnio odnoszę takie wrażenie, że atmosfera wokół SARS-CoV-2 jest sztucznie podgrzewana i pada bardzo wiele twierdzeń, które niewiele mają wspólnego z dowodami naukowymi – mówi dr hab. Piotr Rzymski i podaje przykład powielanej informacji, że każdy kolejny wariant oznacza coraz większą śmiertelność, tymczasem nie zostało to udowodnione. Tłumaczy, że każdy wariant powinniśmy traktować podobnie, a żeby któryś z nich pokonał szczepionki, musiałby się bardziej zmienić. – Stąd apel, by nie wzniecać paniki, ilekroć do informacji prasowej przebija się naukowe doniesienie o kolejnej wersji tego samego wirusa – podkreśla ekspert.

Wracając do głównego tematu rozmowy, zastanawiamy się nad odpowiedzią na pytanie: jeżeli jednym z podstawowych problemów jest hodowla zwierząt, to co należałoby zrobić, jak przebudować tę strukturę, w której mięso jest tak ważnym składnikiem diety? Propozycja globalnego przejścia na diety roślinne jest zdaniem dr. Rzymskiego utopią, bo większość ludzi nie zrezygnuje z jedzenia mięsa, a prognozy są takie, że zapotrzebowanie na nie podwoi się do 2050 r. Nie tędy droga.

Jak należy działać? Na pewno zwiększyć reżim sanitarny w hodowlach przemysłowych. Jak bardzo jest to jednak trudne, mówi doświadczenie związane z wirusem afrykańskiego pomoru świń (ASF), któremu przeciwdziałać ma system bioasekuracji. Tyle że nawet bogate kraje nie potrafią postawić skutecznej tamy.

Czy moglibyśmy mięso produkować w inny sposób? Brzmi to jak fantastyka naukowa, choć nią nie jest. Dr Rzymski wskazuje na produkcję mięsa w sposób pozaustrojowy, która czerpie z doświadczeń inżynierii tkankowej i medycyny eksperymentalnej, zwłaszcza regeneracyjnej. Przecież już w 2013 roku powstał pierwszy burger z „mięsa in vitro”, tyle że był on oszałamiająco drogi. Dziś natomiast mięso tego typu puka już do drzwi komercjalizacji w różnych częściach świata.

Za otrzymywaniem mięsa w sposób pozaustrojowy (dr Rzymski radzi unikać negatywnie kojarzącego się i nieoddającego istoty rzeczy określenia „sztuczne mięso”) przemawia wiele argumentów: aspekt zdrowotny, środowiskowy (ograniczenie emisji gazów cieplarnianych), humanitarny oraz przewidywalność i bezpieczeństwo produkcji bez zagrożenia spustoszeniem, jakie niesie każda pandemia.



Przeczytaj także: „Jak zatrzymać pandemię polowań i hodowli zwierząt – część pierwsza”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.