Patryk Rydzyk
Małgorzata Gałązka-Sobotka o likwidacji Centrum Monitorowania Jakości – i nie tylko ►
Autor: Krystian Lurka
Data: 16.10.2021
– Źle się stało, że budowanie kultury jakości w ochronie zdrowia rozpoczyna się od likwidowania CMJ – instytucji, która ma ogromny dorobek, autorytet oraz wypracowane procesy akredytacji. Nie ma potrzeby, by niszczyć tę strukturę – stwierdziła dr n. ekon. Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego i wiceprzewodnicząca Rady NFZ, podczas Wizji Zdrowia.
Część ekspertów twierdzi, że w projekcie ustawy o jakości i bezpieczeństwie w ochronie zdrowia nie powinno się znaleźć konsumenckie podejście do pacjenta. Jedna ze specjalistek w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” przyznaje, że „chory nie może być postrzegany jako klient, dlatego że relacja między nim a systemem ochrony zdrowia jest asymetryczna – pacjent zwykle nie jest w stanie ocenić, czy zastosowano optymalne leczenie”. Czy pani zgadza się z takim podejściem?
– Ubezpieczony w systemie ochrony zdrowia jest w relacji z tymi, którzy udostępniają mu świadczenia – zarówno w zakresie profilaktyki, medycyny naprawczej, jak i opieki długoterminowej – w różnych rolach. W momencie zachorowania jako pacjent jest w relacji z usługodawcą, z którego usług korzysta – ma prawo być traktowany jako konsument. Takie podejście do chorego powinno być wyrażane między innymi w standardzie obsługi, w identyfikowaniu jego potrzeb i uwzględnianiu indywidualnych warunków korzystania z usługi. Absolutnie nie powinniśmy wyłączyć z myślenia o systemie ochrony zdrowia podejścia konsumenckiego do nas, ubezpieczonych, bo taki charakter związany jest z tym, co jest wyraźnie podkreślone w nowoczesnej koncepcji opartej na wartości zdrowotnej – między innymi, że pacjent-konsument ma prawo dostępu do informowania. Oczywiście, w systemie ochrony zdrowia mamy do czynienia z asymetrią tejże informacji, która jest trudną do przyswojenia wiedzą medyczną. Jeśli „wypełnimy” to oczekiwanie, jeśli pacjent będzie współodpowiedzialny za własne zdrowie, stanie się partnerem dla personelu medycznego w procesie terapeutycznym przez przyjmowanie odpowiedzialnej postawy, chociażby poprzez wypełnianie poleceń medycznych. Konieczne jest podejście do niego jak do konsumenta – trzeba wyposażyć go w wiedzę, w kompetencje w zakresie jego własnej roli w tym procesie i udzielić informacji o standardzie usług, które są oferowane przez poszczególnych świadczeniodawców. Konsumenckie podejście to jest właśnie nadanie pacjentowi charakteru podmiotu, który ma prawo do dysponowania wieloma informacjami dostarczanymi zarówno przez świadczeniodawców, jak i przez inne instytucje odpowiedzialne za budowanie jego kompetencji, aby jego udział jako korzystającego ze świadczeń zdrowotnych był jak najbardziej efektywny.
A co z zapisem dotyczącym likwidacji Centrum Monitorowania Jakości?
– To ten zapis w ustawie o jakości i bezpieczeństwie wywołuje największe emocje. Mam wrażenie, że dyskusja o projekcie niekorzystnie dotyczy głównie właśnie tej kwestii.
Źle się stało, że próba budowania kultury jakości w ochronie zdrowia rozpoczyna się od likwidowania instytucji, która ma ogromny dorobek i duży autorytet wśród świadczeniodawców oraz wypracowane pewne struktury i procesy akredytacji. Można je doskonalić, zamiast tworzyć je w zupełnie nowym podmiocie, jakim jest Narodowy Fundusz Zdrowia. Absolutnie nie ma potrzeby, aby niszczyć strukturę, jaką od lat budowaliśmy – być może konieczne jest jedynie jej wzmocnienie.
Czym innym jest pytanie, jaką rolę w procesie jakości powinien odegrać Narodowy Fundusz Zdrowia. Jestem zwolenniczką tego, że ta instytucja nie tylko powinna, ale i musi w imieniu nas, ubezpieczonych, przyglądać się temu, jaką jakość świadczą ci, od których kupuje usługi płatnik publiczny.
Spytam wprost – kto powinien dokonywać akredytacji szpitali?
– Akredytacja w swojej istocie jest procesem oceny, która ma charakter fakultatywny – nie jest obowiązkowa. Zgodnie z międzynarodowymi standardami akredytacyjnymi powinna to być niezależna instytucja, czyli taka, która znajduje się gdzieś poza systemem instytucji bezpośrednio będących w relacji ze świadczeniodawcą. W związku z tym to miejsce – jakie CMJ zajmuje w systemie instytucji systemu ochrony zdrowia – jest właściwe i jestem przekonana, że istnienie CMJ jako instytucji podległej ministrowi zdrowia jest pożądane.
Podam analogiczne rozwiązanie – w systemie szkolnictwa wyższego minister zdrowia ma również agencję – Polską Komisją Akredytacyjną – która też jest ciałem niezależnym, dokonującym akredytacji uczelni pod kątem spełniania określonych standardów jakościowych.
Mówi się także o tym, że w ustawie powinna być mowa również o podstawowej opiece zdrowotnej i ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Czy pani to potwierdza?
– W ustawie o jakości bezpieczeństwa pacjenta nie ma w ogóle mowy o jakości w lecznictwie otwartym. Ustawa w proponowanym kształcie „zawęża” pomiar jakości – dokonywany za pomocą akredytacji i autoryzacji – do szpitali, do podmiotów, które realizują świadczenia w zakresie lecznictwa szpitalnego. To znacząca słabość tej regulacji, gdy bowiem rozmawiamy o tym, w jakim kierunku powinno podejmować się zmiany w systemie ochrony zdrowia – aby on był skuteczniejszy i przyjazny pacjentowi – to wszyscy jednym głosem mówią, że niezbędne jest wzmocnienie projakościowego myślenia – myślenia o jakości jako dostępie do świadczeń, ich skuteczności i kompleksowości. Nie możemy z budowania, poprawiania systemu nakierowanego na wartość wyłączać jakiegokolwiek sektora systemu ochrony zdrowia, zaczynając od podmiotów świadczących usługi w obszarze profilaktyki, a na podmiotach świadczących opiekę długoterminową kończąc. W ochronie zdrowia jakość powinna być fundamentem wszystkich podmiotów leczniczych. W oczekiwaniu na tę ustawę liczyliśmy, że zostanie to mocno wyartykułowane.
Rozmowa z ekspertką do obejrzenia poniżej.
Rozmowę przeprowadzono podczas V Kongresu Wizja Zdrowia – Diagnoza i Przyszłość – Foresight Medyczny oraz XV Hospital & Healthcare Management.
Jeśli chcesz ściągnąć dokument, kliknij w: Projekt ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta.
Przeczytaj także: „Pacjent to nie klient”, „Niedosyt bezpieczeństwa” i „Projekt ustawy o jakości”..
– Ubezpieczony w systemie ochrony zdrowia jest w relacji z tymi, którzy udostępniają mu świadczenia – zarówno w zakresie profilaktyki, medycyny naprawczej, jak i opieki długoterminowej – w różnych rolach. W momencie zachorowania jako pacjent jest w relacji z usługodawcą, z którego usług korzysta – ma prawo być traktowany jako konsument. Takie podejście do chorego powinno być wyrażane między innymi w standardzie obsługi, w identyfikowaniu jego potrzeb i uwzględnianiu indywidualnych warunków korzystania z usługi. Absolutnie nie powinniśmy wyłączyć z myślenia o systemie ochrony zdrowia podejścia konsumenckiego do nas, ubezpieczonych, bo taki charakter związany jest z tym, co jest wyraźnie podkreślone w nowoczesnej koncepcji opartej na wartości zdrowotnej – między innymi, że pacjent-konsument ma prawo dostępu do informowania. Oczywiście, w systemie ochrony zdrowia mamy do czynienia z asymetrią tejże informacji, która jest trudną do przyswojenia wiedzą medyczną. Jeśli „wypełnimy” to oczekiwanie, jeśli pacjent będzie współodpowiedzialny za własne zdrowie, stanie się partnerem dla personelu medycznego w procesie terapeutycznym przez przyjmowanie odpowiedzialnej postawy, chociażby poprzez wypełnianie poleceń medycznych. Konieczne jest podejście do niego jak do konsumenta – trzeba wyposażyć go w wiedzę, w kompetencje w zakresie jego własnej roli w tym procesie i udzielić informacji o standardzie usług, które są oferowane przez poszczególnych świadczeniodawców. Konsumenckie podejście to jest właśnie nadanie pacjentowi charakteru podmiotu, który ma prawo do dysponowania wieloma informacjami dostarczanymi zarówno przez świadczeniodawców, jak i przez inne instytucje odpowiedzialne za budowanie jego kompetencji, aby jego udział jako korzystającego ze świadczeń zdrowotnych był jak najbardziej efektywny.
A co z zapisem dotyczącym likwidacji Centrum Monitorowania Jakości?
– To ten zapis w ustawie o jakości i bezpieczeństwie wywołuje największe emocje. Mam wrażenie, że dyskusja o projekcie niekorzystnie dotyczy głównie właśnie tej kwestii.
Źle się stało, że próba budowania kultury jakości w ochronie zdrowia rozpoczyna się od likwidowania instytucji, która ma ogromny dorobek i duży autorytet wśród świadczeniodawców oraz wypracowane pewne struktury i procesy akredytacji. Można je doskonalić, zamiast tworzyć je w zupełnie nowym podmiocie, jakim jest Narodowy Fundusz Zdrowia. Absolutnie nie ma potrzeby, aby niszczyć strukturę, jaką od lat budowaliśmy – być może konieczne jest jedynie jej wzmocnienie.
Czym innym jest pytanie, jaką rolę w procesie jakości powinien odegrać Narodowy Fundusz Zdrowia. Jestem zwolenniczką tego, że ta instytucja nie tylko powinna, ale i musi w imieniu nas, ubezpieczonych, przyglądać się temu, jaką jakość świadczą ci, od których kupuje usługi płatnik publiczny.
Spytam wprost – kto powinien dokonywać akredytacji szpitali?
– Akredytacja w swojej istocie jest procesem oceny, która ma charakter fakultatywny – nie jest obowiązkowa. Zgodnie z międzynarodowymi standardami akredytacyjnymi powinna to być niezależna instytucja, czyli taka, która znajduje się gdzieś poza systemem instytucji bezpośrednio będących w relacji ze świadczeniodawcą. W związku z tym to miejsce – jakie CMJ zajmuje w systemie instytucji systemu ochrony zdrowia – jest właściwe i jestem przekonana, że istnienie CMJ jako instytucji podległej ministrowi zdrowia jest pożądane.
Podam analogiczne rozwiązanie – w systemie szkolnictwa wyższego minister zdrowia ma również agencję – Polską Komisją Akredytacyjną – która też jest ciałem niezależnym, dokonującym akredytacji uczelni pod kątem spełniania określonych standardów jakościowych.
Mówi się także o tym, że w ustawie powinna być mowa również o podstawowej opiece zdrowotnej i ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Czy pani to potwierdza?
– W ustawie o jakości bezpieczeństwa pacjenta nie ma w ogóle mowy o jakości w lecznictwie otwartym. Ustawa w proponowanym kształcie „zawęża” pomiar jakości – dokonywany za pomocą akredytacji i autoryzacji – do szpitali, do podmiotów, które realizują świadczenia w zakresie lecznictwa szpitalnego. To znacząca słabość tej regulacji, gdy bowiem rozmawiamy o tym, w jakim kierunku powinno podejmować się zmiany w systemie ochrony zdrowia – aby on był skuteczniejszy i przyjazny pacjentowi – to wszyscy jednym głosem mówią, że niezbędne jest wzmocnienie projakościowego myślenia – myślenia o jakości jako dostępie do świadczeń, ich skuteczności i kompleksowości. Nie możemy z budowania, poprawiania systemu nakierowanego na wartość wyłączać jakiegokolwiek sektora systemu ochrony zdrowia, zaczynając od podmiotów świadczących usługi w obszarze profilaktyki, a na podmiotach świadczących opiekę długoterminową kończąc. W ochronie zdrowia jakość powinna być fundamentem wszystkich podmiotów leczniczych. W oczekiwaniu na tę ustawę liczyliśmy, że zostanie to mocno wyartykułowane.
Rozmowa z ekspertką do obejrzenia poniżej.
Rozmowę przeprowadzono podczas V Kongresu Wizja Zdrowia – Diagnoza i Przyszłość – Foresight Medyczny oraz XV Hospital & Healthcare Management.
Jeśli chcesz ściągnąć dokument, kliknij w: Projekt ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta.
Przeczytaj także: „Pacjent to nie klient”, „Niedosyt bezpieczeństwa” i „Projekt ustawy o jakości”..