iStock
Niespodzianki w nowym roku
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 03.02.2022
Źródło: Menedżer Zdrowia/Jakub Szulc
Tagi: | Jakub Szulc |
Rok 2022 przywitał nas „prezentami” z gazowni w postaci prognozowanego wzrostu wartości rachunków od kilkudziesięciu do kilkuset procent, nowymi fakturami od dystrybutora energii elektrycznej i wypłatami niższymi niż w grudniu 2021 r. Jakub Szulc wyjaśnia w „Menedżerze Zdrowia”, co z tego wynika dla systemu opieki zdrowotnej.
Komentarz byłego wiceministra zdrowia Jakuba Szulca:
– W sytuacji, w której wypłaty będą niższe niż w grudniu 2021 r., mimo że teoretycznie nie osiąga się dochodów, które według założeń Polskiego Ładu będą generować wyższe obciążenia podatkowe, znajdzie się wielu pracowników ochrony zdrowia, bo wielu spośród nas pracuje na umowę zlecenie, pobiera pensję z więcej niż jednego miejsca pracy lub jest aktywnym zawodowo emerytem. I na nic tu się zda ekwilibrystyka w interpretacji przepisów i dowodzenie, że rozporządzenie ministra finansów ma wyższość nad ustawą ordynacja podatkowa – netto otrzymają mniej, jeżeli nie w ciągu roku, to przy składaniu rocznego zeznania podatkowego.
W tym zawirowaniu wokół nowych przepisów podatkowych – formularzy PIT-2, oświadczeń w sprawie ulgi dla klasy średniej, pytań pracowników, a czasem wręcz wniosków o obniżenie wynagrodzenia – zwraca uwagę jedna rzecz: w większości dyskusji medialnych o Polskim Ładzie narzekaniom na ogromny bałagan przy jego wprowadzaniu, na często wyższe obciążenia podatkowe i brak przejrzystości nowych przepisów towarzyszy pozytywna konstatacja, że dzięki temu w ochronie zdrowia w końcu będzie więcej pieniędzy i… tu zaczynam być bardzo zdziwiony. Albo ktoś nie doczytał, na czym polega zmiana, albo uległ złudzeniu, że skoro będzie miał mniej pieniędzy na rachunku, to ubytek w jego dochodzie rozporządzalnym z pewnością zasili kasę Narodowego Funduszu Zdrowia.
NFZ otrzymuje pieniądze ze składki zdrowotnej. Składka w „starym” systemie wynosiła 9 proc. podstawy wymiaru (pensja brutto pomniejszona o składki emerytalno- rentowe), a w nowym, o dziwo, również 9 proc. podstawy. Jeżeli nie zmieniła się podstawa (a nie zmieniła się – składki tzw. ZUS-owskie nalicza się w ten sam sposób), NFZ dostanie z tytułu oskładkowanych typów umów (umowa o pracę, umowa zlecenie) dokładnie te same pieniądze co przed wprowadzeniem Polskiego Ładu. Zmienia się tylko to, że wcześniej znakomita większość płaconej składki zdrowotnej (7,75 proc. podstawy) pomniejszała podatek, który odprowadzałem do urzędu skarbowego. Realnie mój koszt ubezpieczenia zdrowotnego wynosił w związku z tym 1,25 proc. (9 minus 7,75) podstawy wymiaru. Teraz wyniesie 9 proc., bo już nie mam możliwości pomniejszenia podatku, ale do NFZ trafią dokładnie te same pieniądze. Nadwyżka (po odjęciu ulgi dla klasy średniej i kwoty wolnej) trafi do fiskusa, system ochrony zdrowia nie zobaczy z tej akurat zmiany ani złotówki. Żeby wzrost opodatkowania nie był tak dotkliwy, mamy istotnie podniesioną kwotę wolną od podatku (do 30 000 zł). To powoduje, że dla wynagrodzenia do ok. 5700 zł brutto zmiana jest pozytywna (podniesiona kwota wolna przewyższa wzrost opodatkowania związany z brakiem możliwości odliczenia od podatku składki zdrowotnej). Dla zarobków do 8500 zł wzrost podatku neutralizuje ulga dla klasy średniej. Powyżej tej kwoty wzrost opodatkowania przekracza uzysk z tytułu kwoty wolnej i ulgi. W uproszczeniu można powiedzieć, że zamieniliśmy opodatkowanie według skali 17 proc. i 32 proc. (od progu 86 000 zł) na skalę 9 proc. (do 30 000 zł), 26 proc. (9 plus 17 do progu 120 000 zł) i 41 proc. (9 plus 32 powyżej 120 000 zł). Większa progresywność opodatkowania znajdzie zapewne i zwolenników, i przeciwników, natomiast z perspektywy ochrony zdrowia w Polsce znaczenie ma tylko to, że jest to zmiana systemu podatkowego – wpłynie na budżet państwa, nie na budżet NFZ.
Polski Ład będzie miał istotny wpływ na finansowanie zdrowia jedynie w przypadku działalności gospodarczej – tu obciążenia wzrastają z 53 zł („nieodliczalna” część 381 zł składki) do 4,9 proc. faktycznego dochodu (bez możliwości odliczenia od podatku). Ta zmiana powinna się przełożyć na wzrost finansowania NFZ rzędu 7 mld zł. Jaki będzie faktyczny wpływ – nie wiemy, bo ustawodawca dał samozatrudnionym możliwość przejścia na ryczałt z wyższą, ale w dalszym ciągu stałą składką. Tak czy inaczej, mówimy o wzroście finansowania rzędu 4–5 proc. Czy to wystarczy do zaspokojenia potrzeb zdrowotnych? Dyrektorzy naszych placówek zapewne mają jednoznaczną odpowiedź na to pytanie…
Tekst opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 11–12/2021. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Przeczytaj także: „Troska o elektorat”.
– W sytuacji, w której wypłaty będą niższe niż w grudniu 2021 r., mimo że teoretycznie nie osiąga się dochodów, które według założeń Polskiego Ładu będą generować wyższe obciążenia podatkowe, znajdzie się wielu pracowników ochrony zdrowia, bo wielu spośród nas pracuje na umowę zlecenie, pobiera pensję z więcej niż jednego miejsca pracy lub jest aktywnym zawodowo emerytem. I na nic tu się zda ekwilibrystyka w interpretacji przepisów i dowodzenie, że rozporządzenie ministra finansów ma wyższość nad ustawą ordynacja podatkowa – netto otrzymają mniej, jeżeli nie w ciągu roku, to przy składaniu rocznego zeznania podatkowego.
W tym zawirowaniu wokół nowych przepisów podatkowych – formularzy PIT-2, oświadczeń w sprawie ulgi dla klasy średniej, pytań pracowników, a czasem wręcz wniosków o obniżenie wynagrodzenia – zwraca uwagę jedna rzecz: w większości dyskusji medialnych o Polskim Ładzie narzekaniom na ogromny bałagan przy jego wprowadzaniu, na często wyższe obciążenia podatkowe i brak przejrzystości nowych przepisów towarzyszy pozytywna konstatacja, że dzięki temu w ochronie zdrowia w końcu będzie więcej pieniędzy i… tu zaczynam być bardzo zdziwiony. Albo ktoś nie doczytał, na czym polega zmiana, albo uległ złudzeniu, że skoro będzie miał mniej pieniędzy na rachunku, to ubytek w jego dochodzie rozporządzalnym z pewnością zasili kasę Narodowego Funduszu Zdrowia.
NFZ otrzymuje pieniądze ze składki zdrowotnej. Składka w „starym” systemie wynosiła 9 proc. podstawy wymiaru (pensja brutto pomniejszona o składki emerytalno- rentowe), a w nowym, o dziwo, również 9 proc. podstawy. Jeżeli nie zmieniła się podstawa (a nie zmieniła się – składki tzw. ZUS-owskie nalicza się w ten sam sposób), NFZ dostanie z tytułu oskładkowanych typów umów (umowa o pracę, umowa zlecenie) dokładnie te same pieniądze co przed wprowadzeniem Polskiego Ładu. Zmienia się tylko to, że wcześniej znakomita większość płaconej składki zdrowotnej (7,75 proc. podstawy) pomniejszała podatek, który odprowadzałem do urzędu skarbowego. Realnie mój koszt ubezpieczenia zdrowotnego wynosił w związku z tym 1,25 proc. (9 minus 7,75) podstawy wymiaru. Teraz wyniesie 9 proc., bo już nie mam możliwości pomniejszenia podatku, ale do NFZ trafią dokładnie te same pieniądze. Nadwyżka (po odjęciu ulgi dla klasy średniej i kwoty wolnej) trafi do fiskusa, system ochrony zdrowia nie zobaczy z tej akurat zmiany ani złotówki. Żeby wzrost opodatkowania nie był tak dotkliwy, mamy istotnie podniesioną kwotę wolną od podatku (do 30 000 zł). To powoduje, że dla wynagrodzenia do ok. 5700 zł brutto zmiana jest pozytywna (podniesiona kwota wolna przewyższa wzrost opodatkowania związany z brakiem możliwości odliczenia od podatku składki zdrowotnej). Dla zarobków do 8500 zł wzrost podatku neutralizuje ulga dla klasy średniej. Powyżej tej kwoty wzrost opodatkowania przekracza uzysk z tytułu kwoty wolnej i ulgi. W uproszczeniu można powiedzieć, że zamieniliśmy opodatkowanie według skali 17 proc. i 32 proc. (od progu 86 000 zł) na skalę 9 proc. (do 30 000 zł), 26 proc. (9 plus 17 do progu 120 000 zł) i 41 proc. (9 plus 32 powyżej 120 000 zł). Większa progresywność opodatkowania znajdzie zapewne i zwolenników, i przeciwników, natomiast z perspektywy ochrony zdrowia w Polsce znaczenie ma tylko to, że jest to zmiana systemu podatkowego – wpłynie na budżet państwa, nie na budżet NFZ.
Polski Ład będzie miał istotny wpływ na finansowanie zdrowia jedynie w przypadku działalności gospodarczej – tu obciążenia wzrastają z 53 zł („nieodliczalna” część 381 zł składki) do 4,9 proc. faktycznego dochodu (bez możliwości odliczenia od podatku). Ta zmiana powinna się przełożyć na wzrost finansowania NFZ rzędu 7 mld zł. Jaki będzie faktyczny wpływ – nie wiemy, bo ustawodawca dał samozatrudnionym możliwość przejścia na ryczałt z wyższą, ale w dalszym ciągu stałą składką. Tak czy inaczej, mówimy o wzroście finansowania rzędu 4–5 proc. Czy to wystarczy do zaspokojenia potrzeb zdrowotnych? Dyrektorzy naszych placówek zapewne mają jednoznaczną odpowiedź na to pytanie…
Tekst opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 11–12/2021. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Przeczytaj także: „Troska o elektorat”.