iStock
Spór zbiorowy w NFZ?
Urzędnikom pracującym w Narodowym Funduszu Zdrowia wciąż nie udało się podjąć rozmów z dyrekcją na temat indeksacji wynagrodzeń na 2022 r. Nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle do nich dojdzie. Niektóre z oddziałów wojewódzkich zaczynają mówić o sporze zbiorowym.
– 1 grudnia miały rozpocząć się negocjacje ze związkami zawodowymi na temat wzrostu płac. Takie uprawnienie wynika z obowiązującego układu zbiorowego pracy. Do rozmów jednak nie doszło – informuje „Dziennik Gazeta Prawna” i cytuje Bronisławę Czarską-Marchelewicz, przewodniczącą komisji zakładowej NSZZ „Solidarność” działającej przy NFZ. – Kierownictwo tłumaczy swoją bierność czekaniem na decyzję ministra finansów, by w ogóle znalazły się środki na podniesienie wynagrodzeń. Nie było jednak żadnego wewnętrznego spotkania, na którym ktoś zechciałby nam wytłumaczyć, co konkretnie się dzieje i jakie są plany. Wszystkie informacje, jakie posiadamy, pochodzą z jednego ze spotkań zespołu trójstronnego – wyjaśnia przewodnicząca.
Sprawę dodatkowo komplikuje to, że obecne wynagrodzenia w funduszu to te ustalone w grudniu 2018 r. na 2019 r. Po tym doszło bowiem do zamrożenia pensji w budżetówce. W 2022 r. pieniądze na podwyższenie płac pracowników tego sektora się znalazły, ale nie dla NFZ.
– Docierają do nas informacje, że część jednostek sektora finansów publicznych (m.in. pracownicy ZUS czy organów samorządowych) uzyskała pieniądze na podwyżki. My nawet nie rozpoczęliśmy rozmów. Jesteśmy tym zbulwersowani, bo nie wiemy, na czym stoimy. Nikt nas nie poinformował, czy dodatkowe pieniądze na wynagrodzenia będą, a jeśli tak, to w jakiej wysokości – przyznaje Czarska-Marchelewicz.
Sprawę dodatkowo komplikuje to, że obecne wynagrodzenia w funduszu to te ustalone w grudniu 2018 r. na 2019 r. Po tym doszło bowiem do zamrożenia pensji w budżetówce. W 2022 r. pieniądze na podwyższenie płac pracowników tego sektora się znalazły, ale nie dla NFZ.
– Docierają do nas informacje, że część jednostek sektora finansów publicznych (m.in. pracownicy ZUS czy organów samorządowych) uzyskała pieniądze na podwyżki. My nawet nie rozpoczęliśmy rozmów. Jesteśmy tym zbulwersowani, bo nie wiemy, na czym stoimy. Nikt nas nie poinformował, czy dodatkowe pieniądze na wynagrodzenia będą, a jeśli tak, to w jakiej wysokości – przyznaje Czarska-Marchelewicz.