123RF
Coraz trudniejsza sytuacja w szpitalu na Stadionie Narodowym
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 19.03.2021
Źródło: PAP
Tagi: | Jacek Nasiłowski |
– Jest ciężko – opisał sytuację w Szpitalu Tymczasowym na Stadionie Narodowym pulmonolog dr n. med. Jacek Nasiłowski. – Mamy bardzo dużo chorych, około 270. Jeden lekarz zajmuje się 28 pacjentami. Powinno być dwa razy więcej personelu niż jest obecnie – zaznaczył.
Dr Jacek Nasiłowski podkreślił, że sytuacja w szpitalu zmienia się bardzo dynamicznie, co chwila przyjmowani są nowi pacjenci, część z nich szybko zdrowieje i wraca do domów, jednak u wielu pacjentów choroba przebiega ciężej, a ich stan pogarsza się do tego stopnia, że wymagają leczenia respiratorem.
Pytany, ile jest wolnych łóżek na Narodowym, lekarz wyjaśnił, że problem nie tkwi w dostępności łóżek, tylko w braku personelu medycznego. – Łóżek to mamy tu w sumie 500, respiratory także są, tylko problem leży gdzie indziej. Nie jest sztuką położyć pacjenta do łóżka, tylko trzeba mieć jeszcze na względzie, że później ktoś się będzie musiał nim zająć, a przecież im cięższy jest stan, tym więcej personelu potrzeba do leczenia – mówił lekarz.
Zdaniem dr. Nasiłowskiego w szpitalu na Stadionie Narodowym powinno być dwa razy więcej personelu niż jest obecnie. – Ludzie, którzy tu pracują, pielęgniarki, ratownicy medyczni i lekarze, wykonują tytaniczną, heroiczną pracę. Jeden lekarz zajmuje się 28 pacjentami, w tym kilkoma w stanie ciężkim. W normalnym szpitalu jeden lekarz ma pod opieką pięciu pacjentów. Nie ma ludzi do pracy, ale teraz wszędzie ich nie ma, nie tylko u nas – zauważył pulmonolog. Zwrócił jednocześnie uwagę, że każdy szpital ma prawo wskazać liczbę pacjentów, których jest w stanie przyjąć. Jednak szpital covidowy nie może odmówić przyjęcia jakiegokolwiek chorego. Dr Nasiłowski przypomniał także, że kadra na Narodowym, to poniekąd efekt pospolitego ruszenia. Pracuje tu personel, który zjechał do Warszawy z całej Polski – ochotnicy m.in. ze Śląska, Lublina oraz z wielu innych miejsc w całym kraju.
Pytany, czy lekarze z Narodowego zgłaszają do wojewody braki kadrowe, dr Nasiłowski wyjaśnił, że medycy pracujący w tym szpitalu tymczasowym nieustannie alarmują o ciężkiej sytuacji kadrowej. Prowadzony jest także nabór personelu. Jednak – jak zaznaczył lekarz – podobne zgłoszenia płyną jednocześnie z innych placówek, a lekarzy w Polsce jest za mało.
– Ci ludzie, którzy chcieli pracować z covidowcami, to już pracują. Pozostali mają swoje prace, które, co trzeba podkreślić, także są potrzebne. Mamy przecież w Polsce także pacjentów chorujących na inne schorzenia, którzy nie zniknęli wraz z nadejściem pandemii, a nimi także ktoś musi się zająć – dodał dr Nasiłowski.
Pytany, ile jest wolnych łóżek na Narodowym, lekarz wyjaśnił, że problem nie tkwi w dostępności łóżek, tylko w braku personelu medycznego. – Łóżek to mamy tu w sumie 500, respiratory także są, tylko problem leży gdzie indziej. Nie jest sztuką położyć pacjenta do łóżka, tylko trzeba mieć jeszcze na względzie, że później ktoś się będzie musiał nim zająć, a przecież im cięższy jest stan, tym więcej personelu potrzeba do leczenia – mówił lekarz.
Zdaniem dr. Nasiłowskiego w szpitalu na Stadionie Narodowym powinno być dwa razy więcej personelu niż jest obecnie. – Ludzie, którzy tu pracują, pielęgniarki, ratownicy medyczni i lekarze, wykonują tytaniczną, heroiczną pracę. Jeden lekarz zajmuje się 28 pacjentami, w tym kilkoma w stanie ciężkim. W normalnym szpitalu jeden lekarz ma pod opieką pięciu pacjentów. Nie ma ludzi do pracy, ale teraz wszędzie ich nie ma, nie tylko u nas – zauważył pulmonolog. Zwrócił jednocześnie uwagę, że każdy szpital ma prawo wskazać liczbę pacjentów, których jest w stanie przyjąć. Jednak szpital covidowy nie może odmówić przyjęcia jakiegokolwiek chorego. Dr Nasiłowski przypomniał także, że kadra na Narodowym, to poniekąd efekt pospolitego ruszenia. Pracuje tu personel, który zjechał do Warszawy z całej Polski – ochotnicy m.in. ze Śląska, Lublina oraz z wielu innych miejsc w całym kraju.
Pytany, czy lekarze z Narodowego zgłaszają do wojewody braki kadrowe, dr Nasiłowski wyjaśnił, że medycy pracujący w tym szpitalu tymczasowym nieustannie alarmują o ciężkiej sytuacji kadrowej. Prowadzony jest także nabór personelu. Jednak – jak zaznaczył lekarz – podobne zgłoszenia płyną jednocześnie z innych placówek, a lekarzy w Polsce jest za mało.
– Ci ludzie, którzy chcieli pracować z covidowcami, to już pracują. Pozostali mają swoje prace, które, co trzeba podkreślić, także są potrzebne. Mamy przecież w Polsce także pacjentów chorujących na inne schorzenia, którzy nie zniknęli wraz z nadejściem pandemii, a nimi także ktoś musi się zająć – dodał dr Nasiłowski.