Krzysztof Ćwik/Agencja Gazeta
Michał Dworczyk o obstrukcji środowiska lekarskiego
Tagi: | Michał Dworczyk |
– W czasie pandemii zależy nam na sprowadzeniu nowych medyków. To trudne, bo część środowiska medycznego stosuje obstrukcję przy rozpatrywaniu wniosków. Samorząd lekarski je blokuje – przyznaje szef KPRM Michał Dworczyk.
– Za każdym razem, gdy mają być omawiane sprawy, które mogą godzić w interesy środowiska lekarskiego, jest ogromna awantura. I to z serii takich, których najbardziej nie lubię – gdzie do obrony małych, jednostkowych interesów używa się wielkich argumentów – mówi szef KPRM Michał Dworczyk w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”. Podaje przykład – mówi o dopuszczeniu do wykonywania zawodu lekarza osób spoza UE.
– W czasie pandemii zależy nam na sprowadzeniu nowych medyków. Albo chociaż umożliwieniu pracy tym, którzy już u nas mieszkają. Podchodziliśmy do uchwalenia tej ustawy trzy razy. Ile osób do tej pory dostało ostateczną zgodę? Jeżeli się nie mylę – trzy.
– A na ile liczyliście? – dopytuje „DGP”.
– Tysiąc, choćby pół tysiąca lekarzy. To już byłoby coś. A wniosków są setki. Leżą w Ministerstwie Zdrowia – odpowiada Dworczyk.
Dlaczego tak jest?
– Część środowiska medycznego stosuje obstrukcję przy rozpatrywaniu wniosków. Samorząd lekarski je blokuje. A my jako administracja nie byliśmy w stanie do tej pory tego przełamać – wyjaśnia.
Czy przygotowana będzie nowa ustawa?
– To w tej chwili nie jest kluczowe, bo nowe prawo weszłoby w życie za kilka miesięcy, długo po trzeciej fali, gdy koronawirus będzie w odwrocie, a my znajdziemy się na etapie masowego szczepienia wszystkich chętnych. Natomiast na przyszłość to ważna sprawa, bo pamiętając o bezpieczeństwie pacjenta, trzeba dopuścić do polskiego rynku jak najwięcej osób, najlepiej z sąsiednich krajów, jak Białoruś czy Ukraina. Lekarze stamtąd szybciej się w Polsce zaaklimatyzują i nauczą języka niż np. medycy z Filipin – podsumowuje Dworczyk w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.
– W czasie pandemii zależy nam na sprowadzeniu nowych medyków. Albo chociaż umożliwieniu pracy tym, którzy już u nas mieszkają. Podchodziliśmy do uchwalenia tej ustawy trzy razy. Ile osób do tej pory dostało ostateczną zgodę? Jeżeli się nie mylę – trzy.
– A na ile liczyliście? – dopytuje „DGP”.
– Tysiąc, choćby pół tysiąca lekarzy. To już byłoby coś. A wniosków są setki. Leżą w Ministerstwie Zdrowia – odpowiada Dworczyk.
Dlaczego tak jest?
– Część środowiska medycznego stosuje obstrukcję przy rozpatrywaniu wniosków. Samorząd lekarski je blokuje. A my jako administracja nie byliśmy w stanie do tej pory tego przełamać – wyjaśnia.
Czy przygotowana będzie nowa ustawa?
– To w tej chwili nie jest kluczowe, bo nowe prawo weszłoby w życie za kilka miesięcy, długo po trzeciej fali, gdy koronawirus będzie w odwrocie, a my znajdziemy się na etapie masowego szczepienia wszystkich chętnych. Natomiast na przyszłość to ważna sprawa, bo pamiętając o bezpieczeństwie pacjenta, trzeba dopuścić do polskiego rynku jak najwięcej osób, najlepiej z sąsiednich krajów, jak Białoruś czy Ukraina. Lekarze stamtąd szybciej się w Polsce zaaklimatyzują i nauczą języka niż np. medycy z Filipin – podsumowuje Dworczyk w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.