Stefan Romanik/Agencja Gazeta
Strukturalny egoizm
Tagi: | Marek Balicki |
– Jeden z polskich think thanków określił organizację naszej ochrony zdrowia mianem strukturalnego egoizmu i ja się z tym zgadzam. Każdy szpital ma swoją racjonalność działania, ale to się nie przekłada na racjonalność całego systemu – mówi były minister zdrowia Marek Balicki.
Marek Balicki o szpitalnictwie rozmawia z „Rzeczpospolitą”.
Ekspert mówi między innymi o reformie wprowadzonej przez rząd Jerzego Buzka – twierdzi, że „ukształtowała egoistyczną organizację służby zdrowia, a kolejne korekty systemu, również te wprowadzane za czasów rządów SLD, gdy ja byłem ministrem, nie zmieniły fundamentu reformy z 1999 roku, czyli oddzielenia instytucji finansującej opiekę zdrowotną od placówek leczących pacjentów” i „właśnie ta sprawa najbardziej zaważyła na małej skuteczności działania służby zdrowia w czasie drugiej fali”.
Dlaczego?
– Bo w obecnym systemie szpitale nastawiają się na działania najbardziej opłacalne i z sobą rywalizują, zatem słabo współpracują. A w pandemii współpraca była najważniejsza. Ten strukturalny egoizm musi być w końcu przełamany. Należałoby zintegrować instytucję płatnika i właściciela szpitali na poziomie wojewódzkim i oddać to w gestię samorządu wojewódzkiego. Taki wniosek powinien być wyciągnięty z pandemii. Ministerstwo to wie, a mimo to skłania się ku centralizacji służby zdrowia – mówi Balicki.
„Rzeczpospolita” twierdzi, że „skłonności PiS do centralizacji wszystkiego są powszechnie znane”.
To martwi Balickiego, mówi, że „Polska to zbyt duży kraj, ze zbyt słabymi instrumentami zarządczymi, żeby udźwignąć kierowanie całą służbą zdrowia z poziomu ministerstwa”
– Jeśli rząd myśli o kolejnej kadencji, to nie powinien sobie tego robić, tylko oddać to samorządom wojewódzkim – organom wybieralnym, zatem tak samo jak rząd liczącym się z opinią publiczną – przyznaje Balicki. – Myśmy koncepcję regionalnej służby zdrowia opisali z Heleną Góralską i Ireną Wóycicką w projekcie reformy już w 1993 roku. Zresztą ministerstwo zrobiło w pandemii częściowy ruch w tym kierunku, mówiąc szpitalom: nie martwcie się o punkty i wyceny, damy wam ryczałt na leczenie. Wprowadzono też koordynatorów wojewódzkich, bo z poziomu krajowego nie dało się zapanować nad pandemią. Ale zastanawiam się, czy nie należało przeprowadzić konsolidacji szpitali i w ten sposób zwiększyć wydolność systemu opieki zdrowotnej. Nie wykluczam, że niska liczba zachorowań w pierwszej fazie pandemii trochę uśpiła rząd i jesień zaskoczyła resort zdrowia – podsumowuje Balicki w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Przeczytaj także: „O przekształceniu wszystkich szpitali w spółki medyczne – i nie tylko”.
Ekspert mówi między innymi o reformie wprowadzonej przez rząd Jerzego Buzka – twierdzi, że „ukształtowała egoistyczną organizację służby zdrowia, a kolejne korekty systemu, również te wprowadzane za czasów rządów SLD, gdy ja byłem ministrem, nie zmieniły fundamentu reformy z 1999 roku, czyli oddzielenia instytucji finansującej opiekę zdrowotną od placówek leczących pacjentów” i „właśnie ta sprawa najbardziej zaważyła na małej skuteczności działania służby zdrowia w czasie drugiej fali”.
Dlaczego?
– Bo w obecnym systemie szpitale nastawiają się na działania najbardziej opłacalne i z sobą rywalizują, zatem słabo współpracują. A w pandemii współpraca była najważniejsza. Ten strukturalny egoizm musi być w końcu przełamany. Należałoby zintegrować instytucję płatnika i właściciela szpitali na poziomie wojewódzkim i oddać to w gestię samorządu wojewódzkiego. Taki wniosek powinien być wyciągnięty z pandemii. Ministerstwo to wie, a mimo to skłania się ku centralizacji służby zdrowia – mówi Balicki.
„Rzeczpospolita” twierdzi, że „skłonności PiS do centralizacji wszystkiego są powszechnie znane”.
To martwi Balickiego, mówi, że „Polska to zbyt duży kraj, ze zbyt słabymi instrumentami zarządczymi, żeby udźwignąć kierowanie całą służbą zdrowia z poziomu ministerstwa”
– Jeśli rząd myśli o kolejnej kadencji, to nie powinien sobie tego robić, tylko oddać to samorządom wojewódzkim – organom wybieralnym, zatem tak samo jak rząd liczącym się z opinią publiczną – przyznaje Balicki. – Myśmy koncepcję regionalnej służby zdrowia opisali z Heleną Góralską i Ireną Wóycicką w projekcie reformy już w 1993 roku. Zresztą ministerstwo zrobiło w pandemii częściowy ruch w tym kierunku, mówiąc szpitalom: nie martwcie się o punkty i wyceny, damy wam ryczałt na leczenie. Wprowadzono też koordynatorów wojewódzkich, bo z poziomu krajowego nie dało się zapanować nad pandemią. Ale zastanawiam się, czy nie należało przeprowadzić konsolidacji szpitali i w ten sposób zwiększyć wydolność systemu opieki zdrowotnej. Nie wykluczam, że niska liczba zachorowań w pierwszej fazie pandemii trochę uśpiła rząd i jesień zaskoczyła resort zdrowia – podsumowuje Balicki w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Przeczytaj także: „O przekształceniu wszystkich szpitali w spółki medyczne – i nie tylko”.