Adam Stępień/Agencja Gazeta
System zachęca do ukrywania, że jest się chorym
Tagi: | Adrian Zandberg, Adam Niedzielski |
– Minister zdrowia przyznał, że do połowy zakażeń dochodzi w miejscach pracy. Dzieje się tak, bo pracownicy zarażają koleżanki i kolegów. Robią tak, ponieważ decyzja o kwarantannie i zwolnienie lekarskie oznaczają obniżenie pensji przynajmniej o jedną piątą – powiedział Adrian Zandberg z partii Razem, dodając, że jego ugrupowanie proponowało wprowadzenie pełnopłatnych zwolnień na czas pandemii.
Zandberg w Polsat News ocenił, że to Prawo i Sprawiedliwość podjęło „nieodpowiedzialne decyzje”. – W styczniu, kiedy pod presją nastrojów społecznych otwierali kolejne „przestrzenie życia społecznego”, robili to bez wiedzy, jaki jest poziom zakażeń brytyjską odmiana wirusa. Ostrzegaliśmy podczas posiedzeń parlamentarnego zespołu do spraw szczepień. Mówiliśmy, że otworzenie szkół w tej sytuacji to jest proszenie się o kłopoty – zwrócił uwagę polityk, według którego „jesteśmy w sytuacji krytycznej”.
– Teraz mamy wybór – albo mniejsze obostrzenia dłużej, albo „silniejsze”, krócej. Jestem przekonany, że lepsze na dłuższą metę dla społeczeństwa i gospodarki są te drugie – zdecydowane działania, które będą mogły potrwać krócej, dając nadzieję na szybszy powrót do normalności – powiedział poseł Lewicy.
Zandberg podkreślił, że choć dyskusja o skutkach pandemii często koncentruje się na przedsiębiorcach, to oprócz nich „jest też grupa wielokrotnie liczniejsza, której i media i politycy poświęcają dużo mniej czasu – to pracownicy”. – Minister zdrowia Adam Niedzielski przyznał, że do połowy zakażeń dochodzi się w miejscach pracy. Dzieje się tak, bo ludzie, którzy są chorzy pracownicy zarażają swoje koleżanki i kolegów. Robią tak, ponieważ w Polsce jest system zachęcający do ukrywania, że jest się chorym – jeśli ktoś dostanie decyzję o kwarantannie, pójdzie na zwolnienie lekarskie, to ma obciętą przynajmniej jedną piątą pensji – powiedział polityk Razem, dodając, że jego ugrupowanie proponowało wprowadzenie pełnopłatnych zwolnień na czas pandemii. – Usłyszeliśmy, że tego nie można zrobić, bo to „rozpuści” pracowników - tłumaczył.
Przeczytaj także: „Zandberg zaproponował 7,2 proc. PKB na zdrowie”, „Arłukowicz: Rządzący zapomnieli, że Polacy chorują nie tylko na COVID-19” i „Plan naprawy polskiej psychiatrii”.
– Teraz mamy wybór – albo mniejsze obostrzenia dłużej, albo „silniejsze”, krócej. Jestem przekonany, że lepsze na dłuższą metę dla społeczeństwa i gospodarki są te drugie – zdecydowane działania, które będą mogły potrwać krócej, dając nadzieję na szybszy powrót do normalności – powiedział poseł Lewicy.
Zandberg podkreślił, że choć dyskusja o skutkach pandemii często koncentruje się na przedsiębiorcach, to oprócz nich „jest też grupa wielokrotnie liczniejsza, której i media i politycy poświęcają dużo mniej czasu – to pracownicy”. – Minister zdrowia Adam Niedzielski przyznał, że do połowy zakażeń dochodzi się w miejscach pracy. Dzieje się tak, bo ludzie, którzy są chorzy pracownicy zarażają swoje koleżanki i kolegów. Robią tak, ponieważ w Polsce jest system zachęcający do ukrywania, że jest się chorym – jeśli ktoś dostanie decyzję o kwarantannie, pójdzie na zwolnienie lekarskie, to ma obciętą przynajmniej jedną piątą pensji – powiedział polityk Razem, dodając, że jego ugrupowanie proponowało wprowadzenie pełnopłatnych zwolnień na czas pandemii. – Usłyszeliśmy, że tego nie można zrobić, bo to „rozpuści” pracowników - tłumaczył.
Przeczytaj także: „Zandberg zaproponował 7,2 proc. PKB na zdrowie”, „Arłukowicz: Rządzący zapomnieli, że Polacy chorują nie tylko na COVID-19” i „Plan naprawy polskiej psychiatrii”.