Specjalizacje, Kategorie, Działy
Archiwum

W medycynie nuklearnej mamy coraz więcej terapii celowanych

Udostępnij:
– Nowe procedury medycyny nuklearnej są już stosowane w diagnostyce i terapii guzów neurendokrynnych. Ważne doniesienia naukowe pojawiają się także w leczeniu raka prostaty – mówi dr hab. n. med. Jolanta Kunikowska, prof. WUM, prezydent Europejskiego Towarzystwa Medycyny Nuklearnej.
Jakie nowości naukowe i kliniczne z dziedziny medycyny nuklearnej wydają się pani najbardziej obiecujące?
– Istotne jest to, że w medycynie nuklearnej mamy w ogóle coraz więcej nowych celowanych procedur. W zakresie diagnostyki i terapii guzów neurendokrynnych nowe metody medycyny nuklearnej są już stosowane w praktyce klinicznej. W tej chwili gorące doniesienia naukowe pojawiają się w obszarze diagnostyki i terapii raka prostaty. W ostatnich tygodniach zakończono badanie VISION, dotyczące leczenia raka prostaty znakowanym Lutetem PSMA versus standardowe leczenie. W tym roku oczekujemy też zakończenia drugiego badania w raku prostaty, badania TheraP. To badanie poświęcone terapii hormonoopornego raka prostaty znakowanym lutetem PSMA versus chemioterapia. Wstępne wyniki zostały zaprezentowane w ubiegłym roku. Są bardzo obiecujące - terapia radioizotopowa wykazała dwukrotną przewagę nad chemioterapią.

Dwukrotna przewaga to ogromna różnica.
– Oczywiście. Tak imponujące wyniki pozwolą prawdopodobnie wprowadzić wspomnianą terapię radioizotopową w schemacie leczenia raka prostaty wcześniej niż chemioterapię. Wstępne wyniki badania TheraP wskazują, że powinniśmy ją zastosować co najmniej o jeden etap wcześniej i wtedy uzyskamy lepsze wyniki terapii pacjentów. To bardzo istotna zmiana, zwłaszcza w obszarze onkologii i hormonoopornego raka prostaty.

Przełom, w kontekście medycyny nuklearnej nabiera zupełnie innego znaczenia.
– W medycynie nuklearnej najbardziej atrakcyjne jest to, że na różnych komórkach znajdujemy coraz więcej celów, za pomocą których możemy skuteczniej diagnozować i leczyć. To wręcz superprecyzja. Wspaniale rozwijają się także nowe radioznaczniki. Przykładem jest czynnik wzrostu fibroblastów – FAPI. Czynnik ten występuje w bardzo wielu nowotworach. Jest związany nie bezpośrednio z konkretnym nowotworem, tylko z mikrośrodowiskiem, które tworzy się wokół niego. Wiemy, że fibroblasty tworzą się wokół różnych nowotworów, czyli będziemy mieli może niespecyficzny znacznik, ale za to możliwy do zastosowania w diagnostyce i terapii różnych nowotworów. W tej chwili FAPI zostało przebadane w ponad 20 rodzajach nowotworów i są już pierwsze próby zastosowania tego czynnika w terapii. Toczy się ciekawe badanie nad zastosowaniem przeciwciał monoklonalnych znakowanych Lutetem w terapii chłoniaków. Z roku na rok procedur celowanej diagnostyki i terapii na pewno będzie przybywać i jest to bez wątpienia ważny trend w rozwoju medycyny nuklearnej jako dziedziny.

Jak na tle standardów europejskiej medycyny nuklearnej wypada Polska?
– Trzeba podkreślić przede wszystkim dobre przygotowanie Polski zarówno jeśli chodzi o poziom kształcenia specjalistów medycyny nuklearnej, jak i zaplecze infrastrukturalne. Mamy POLATOM i Narodowe Centrum Badań Jądrowych, z którymi współpracują wszystkie krajowe ośrodki. To bardzo pomocne we wdrożeniach nowości naukowych i klinicznych. Ważnym wyzwaniem w naszym kraju jest za to niedostosowanie prawa radiofarmaceutycznego do realiów klinicznych.

Na czym polega problem?
– Prawo europejskie pozwala na coś takiego, co nazywamy produkcją radiofarmaceutyków na potrzeby własne ośrodków, czyli tak zwaną in-house production. Natomiast polskie zalecenia i prawo radiofarmaceutyczne zostały zaostrzone i przepisy nie pozwalają nam jednoznacznie stosować na użytek własny szpitali preparatów, które nie są zarejestrowane. A trzeba podkreślić, że mowa o preparatach, które ze względu na krótki połowiczny czas rozpadu izotopów mają krótki cykl życia, wynoszący od kilku godzin - a wręcz czasami minut - do kilku dni. Rejestracja takich preparatów jest bardzo trudna, a czasem wręcz niemożliwa. Zmiana przepisów przysłużyłaby się do szybszego rozwoju radiofarmacji w Polsce i szybszego udostępniania pacjentom nowych procedur diagnostyczno-terapeutycznych.

Który europejski kraj może być dla nas wzorcem pod tym względem?
– Przykładem mogą być chociażby ośrodki niemieckie, wcześnie wdrażające światowe nowości w radiofarmacji. W Niemczech można wyprodukować preparat radiofarmaceutyczny na potrzeby własne ośrodka, jeśli publikacje naukowe potwierdzają skuteczność i bezpieczeństwo stosowania danej procedury i komisja bioetyczna wyrazi zgodę na produkcję i zastosowanie danego preparatu u pacjenta. Lekarz przepisuje dany preparat zgodnie z aktualną wiedzą medyczną i zgodnie z własną odpowiedzialnością. W Polsce niezarejestrowany preparat radiofarmaceutyczny można podać pacjentowi wyłącznie w ramach badań klinicznych lub eksperymentu medycznego. To znacznie zawęża możliwości stosowania nowych procedur. Warto pilnie ten stan rzeczy zmienić.

 
Redaktor prowadzący:
dr n. med. Katarzyna Stencel - Oddział Onkologii Klinicznej z Pododdziałem Dziennej Chemioterapii, Wielkopolskie Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii im. Eugenii i Janusza Zeylandów w Poznaniu
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.